Czy mówić sobie wszystko? Czy bliskość w związku powinna dotyczyć przeszłości? Odpowiedzi na pytanie „Jak być nie za blisko i nie za daleko? ’’ udziela Bogdan de Barbaro znany Psychoterapeuta Terapii Rodzin w książce „Kochaj wystarczająco dobrze.’’
„Nie jest tak, że dobry związek to jakaś pełna, stuprocentowa bliskość. Najlepiej, żeby była równowaga między wolnością a miłością, między razem a osobno, między autonomią a złączeniem się, między rozmową a milczeniem na niektóre tematy.”
John Doe
Są chwile zakochania, uniesienia, bliskości, gdzie „ja to ty , a ty to ja” mówi de Barbaro. Takie jednoczące momenty mają swój urok, ale nie mogą dotyczyć wszystkich obszarów życia. Są pewne troski, które można unieść samemu. O swoich lękach egzystencjalnych można porozmawiać z partnerem, ale również czasami umieć z nimi pobyć samemu. Niektórzy mówią „mam z żoną/mężem tak dobrą relację, że wszystko sobie mówimy”. Terapeuta rodzin nie podziela tego poglądu. Nie widzi sensu, aby np. mówić o swoich fantazjach seksualnych na temat innej kobiety/mężczyzny. Takie fantazje nic nie znaczą, a mogą zranić.
„Jeśli szanuję człowieka, z którym żyję, to szanuję też jego prawo do tajemnicy i odrębności.”
Bliskość w związku, a przeszłość
Bliskość w związku nie powinna dotyczyć przeszłości. Rozgadywanie się na temat przeszłości rzadko ma dobre skutki. Jeśli za dużo naopowiadasz to możesz rozbudzić fantazje słuchacza, dlatego lojalność do przeszłości ma sens. Nieelegancko jest źle opowiadać o swoich poprzednich partnerach. Jeśli ktoś cię zapyta „A ilu miałaś/eś facetów /kobiet?” Masz prawo załatwić to krótko i zdecydowanie. Możesz wtedy powiedzieć: ”Przepraszam, ale nie chcę o tym rozmawiać. To nie ma żadnego znaczenia dla naszego związku.” Czasami istotą nadmiernych pytań o przeszłość może być wątpliwość, czy mąż /żona mnie kocha? Wystarczy wtedy powiedzieć „Kocham Cię .” Zdarza się, że w związku pojawia się nadmierna kontrola czy wypytywanie. Sprawdzanie SMS-ów konta na Facebooku, podwożenie czy chodzenie dosłownie wszędzie z partnerem to oznaka, że kontrolujący partner boi się, żeby nie został skrzywdzony. To taka tarcza – kontroluję kogoś, żeby nie zostać zranionym. Często postępowanie to ma korzenie w odległej przeszłości. By się z nim uporać potrzebna jest pomoc terapeuty. Pomoże on odrobić zaległą lekcję i zaufać.

Czy mówić o zdradzie?
Mówienie o zdradzie, zwłaszcza spontanicznie i na ochotnika, jest głupie – uważa terapeuta de Barbaro. Nie ma danych, które by pokazywały, że z tego może być coś dobrego. W wielu przypadkach dewastuje to związek. W przypadku zdrad mało ważnych, efektów jakiegoś chwilowego szaleństwa lub utraty kontroli pod wpływem alkoholu lepiej wstydzić się w samotności. Zadbać o to, by już nie zdradzić. Jeśli ktoś żałuje to powinien sam mierzyć się z ciężarem własnej zdrady. Jeśli niestety sytuacja się powtarza to znaczy, że masz poważny problem albo ze sobą albo zarówno ze sobą jak i w relacji z partnerem/partnerką. Czasami jest tak, że więź z tą trzecią osobą ma taki charakter, że zagraża związkowi – wtedy wypada o tym poinformować partnera. Nie powinno się takiej sprawy załatwiać nagłym pakowaniem walizek i wychodzeniem z domu na zawsze. To jest bardzo raniące.